No i druga hybryda położona :D Tym razem Chiodo Pro Soft 232 i 220. W sumie sama idea jest spoko, ale odczuwam wręcz fizyczny ból po noszeniu tego samego koloru dłużej niż 4-5 dni (tak, jestem nienormalna), więc tym razem chyba będę ją próbowała malować zwykłym lakierem dla urozmaicenia :P
Kolor 232 to taki żywy róż, nie jest to jeszcze neon, ale jest fajny, żywy i soczysty.220 zaś to granat z toną drobinek – przy takim topie jak te do hybryd efekt jest dużo większy niż przy zwykłych lakierach (no chyba, że się da podwójnie Seche :P). Miałam użyć pyłku Chiodo albo Indigo, ale zapomniało mi się;). O wypróbowania stempli na hybrydzie zresztą też :D Tym razem każdą warstwę przeciągnęłam też na wolny brzeg, więc mam nadzieję, że to trochę przedłuży trwałość manicure. Każdego laksa są dwie warstwy, krycie super :) Top i baza są z tej samej serii (kupicie ło tu: http://chiodopro.pl).
W słońcu:
W sztucznym świetle 220 jest dooooooooooskooonały *.*
A to jak wyglądały moje paznokcie po 11 dniach – nie tak źle :D Dla porównania, pierwszy post z Chiodo. Paznokci nie oszczędzam, niestety mam też manię skubania ich zębami (przemilczmy to [*]), więc jest całkiem nieźle. No nie ukrywajmy, zwykły lakier by tak nie wyglądał po 11 dniach :P Prawej ręki nie pokażę, bo tak oskubałam, że mi się podpowietrzyła, mój nowy cel to oduczyć się skubania (oduczyłam się obgryzania i skubania paznokciami, to może oduczę się pchania paluchów do ust, wiem, fuj :P). Po 11 dniach błyszczały tak samo jak pierwszego dnia, top i bazę używam też z Chiodo Pro Soft. Niestety nie pociągnęłam wolnego brzegu żadną z warstw i to w sumie też musiało trochę obniżyć trwałość hybrydy (bo przecież nie moje skubanie, wcale a wcale :D).
A i ściąganie – ściągałam metodą foliową i po 10-15 minutach większość schodziła, podobnie do brokatu (nawet lepiej niż niektóre :P). Trochę pomogłam sobie drewnianym patyczkiem, ale nie było dużo do ściągania w ten sposób. Ściągałam za pomocą removera Chiodo, zawiera on głównie aceton + rozpulchniacz i witaminy. Nie wysusza w ogóle skóry (coś tam ma dodane dla nawilżenia na pewno) i chyba sobie kupię większe opakowanie zamiast zwykłego acetonu. Paznokcie ciut suche, ale nałożyłam olejek i było lepiej – w sumie po tanich odżywkach z formaldehydem wyglądają u mnie podobnie (np. Eveline, bo po drogiej Peggy Sage nie są suche).
Swoją droga, myślałam, że mi paznokcie wolniej rosną. Ten odrost był już dla mnie nie do zniesienia ;)