Z tym manicure to było tak, że wymyśliłam sobie najpierw, że chcę ciemniejszą zieloną hybrydę ale ciepłą. Naszukałam się i nic nie było w sklepach nawet zbliżone do tego co chciałam, więc w końcu kupiłam chłodny zielony Chiodo Pro Soft 212 (fuck logic). Po wyjściu ze sklepu, gdzie kupiłam zielony i czarny (też z Chiodo, ale seria Pro, numer 045), doszłam do wniosku, że jak już mam ten chłodny zielony co to go wcale nie chciałam, to dokupię inny zielony, co by było jakoś ciekawiej. No to mam dodatkowo zielony pastel, bo oczywiście NeoNail też nie miało zieleni w typie China Glaze Holly Day.
No to mam jak mam i kupiłam ciepły, zielony pastel, który jest po prostu przepiękny – NeoNail 4805-1 Maui Dream:> NeoNail nowych nie próbowałam jeszcze (kiedyś dawno miałam ich jedne z pierwszych hybryd i były takie se), mam nadzieję, że będą fajne – nakładało się kolor bardzo dobrze, krycie to dwie warstwy, nie miałam jakiś większych z nim problemów. Mnóstwo kolorów wpadło mi u nich w oko, niedobrze ;p Oby się nie skończyło znowu na gromadzeniu, tym razem hybryd ;)
No i po nałożeniu zieleni i czerni zaczęły się schody – odbijanie stempli na hybrydzie nie jest wcale takie proste. W końcu doszłam do tego, że musze lekko przetrzeć je cleanerem, bo inaczej nic mi sie nie odbija. No i się przy okazji okazało, że paznokcie wypadałoby też mocniej po bokach utwardzić, bo inaczej można sobie trochę lakier zetrzeć ;P Namęczyłam się ze stemplowaniem okrutnie, muszę poczytać jak to zgrabniej zrobić następnym razem.
Wzorek odbiłam przy pomocy płytki Konad m57 (matko, jakie te wzorki są małe, muszę dokupić inną płytkę z taką siateczką) i zwykłego lakieru Revlon 24K.
I jak tam moje paznokcie po hybrydach? Po 3 razach paznokcie mam trochę cieńsze, muszę delikatniej się z nimi obchodzić gdy je zmieniam (za mocno sobie spiłowałam miejscami resztki po odmoczeniu). Myślę, czy jednak nie kłaść też harda, bo przy moich papierkowych paznokciach, nawet hybryda jakoś mocno ich nie wzmacnia. Wygodne to jest i trwałe, ale jednak maluję je zwykłymi lakierami bo jeden manicure noszony dłużej niż 4-5 dni powoduje u mnie krwawienie duszy i serca :P Na szczęście top z Chiodo nic nie matowieje po zmyciu lakieru, więc spokojnie mogę sobie nakładać co tam mi się żywnie podoba a i lakiery na hybrydzie trzymają się bez zarzutu. Po 10 dniach odrost jest już na tyle duży, że wygląda niefajnie, więc lakier ściągam, chociaż mogłabym po prostu zamalować (aczkolwiek wolę jednak zmienić cały manicure, bo jednak nie mogę oduczyć się skubania i zawsze coś tam mi się podpowietrzy). Jak na razie hybrydy mają okejkę ;)