Tak tak, wzbraniałam się przed hybrydą ale jednak się zdecydowałam. Dlaczego? Prosta sprawa – brak czasu i brak czasu i jeszcze brak czasu + wiecznie połamane paznokcie, które chcę trochę „odhodować”. Do tego są wakacje i po jednym dniu nad morzem, odpryski miałam do połowy paznokci (co prawda lakier nie był mistrzem trwałości, ale i tak trochę przesada;p).
Także na jakiś czas padło na hybrydę – tutaj Chiodo Pro Soft 190. No niestety, nie będę ostatnim blogiem bez hybryd :P Lakier hybrydowy kiedyś nakładałam, ale tę starą z Alle Paznokcie (nowa pewnie jest zupełnie inna) i z mini lampą ala latarka – ogólnie nie pracowało mi się z nimi zbyt dobrze. Z Chiodo i małym mostkiem 9W LED było o wiele lepiej. Po pierwsze szybciej, bo kilka paznokci można utwardzić na raz, ale też konsystencja o wiele bardziej mi podeszła – nie jest ani za gęsta, ani zbyt rzadka. Lakier nakładałam po 2-3 warstwy, zależy jak mi się nałożyło:P To tylko moje pierwsze wrażenia, więc zobaczymy jak hybryda będzie wyglądała po jakiś 2 tygodniach (wrzucę wam fotkę!) – o ile wytrzymam tyle z jednym lakierem na paznokciach :P Odcień ten zmienia się trochę w zależności od oświetlenia – w mieszkaniu jest ciut bardziej różowy, na zewnątrz bardziej w neonową brzoskwinię. Nie smużył, krył całkiem fajnie, bardzo mi się podoba :) Oczywiście przy takich krótkich paznokciach pomalowanie wolnego brzegu było ryzykowne (mogłam upaćkać palce), więc tym razem pominęłam ten krok. Jak zainteresowały was produkty Chiodo to zapraszam na ich stronę http://chiodopro.pl :) Seria Soft od klasycznej różni się podobno tym, że łatwiej się ją ściąga – na razie nie mam porównania, ale jeden paznokieć, który musiałam poprawić oczyściłam w kilka minut z hybrydy (wcale nie trzeba było długo moczyć:>).
No i trochę prywaty na koniec, czyli co z tym blogiem? ;)
Nie chcę prowadzić bloga dlatego, że muszę tylko dlatego, że chcę – będzie więc tu może mniej paznokci a więcej kolorówki, zobaczymy. Na pewno nie będzie tu tylko hybryd, jest to chwilowy ratunek/eksperyment i nie planuję porzucać moich lakieruniów :P Nadal bardzo lubię malować paznokcie, ale chwilowo do szewskiej pasji doprowadza mnie ich długość a i w lecie nie bardzo mi się chce co chwilę poprawiać manicure.
Na pewno odpuszczam pisanie dwujęzyczne, bo po prostu szkoda mi już na to czasu – wolę w tym czasie bardziej się uzewnętrznić po polsku :P
Nie spodziewajcie się tu wielkiej aktywności, po 6 latach jestem w zupełnie innym etapie życia niż kiedyś i na pisanie kilka razy w tygodniu zwyczajnie nie mam czasu a i czasami chęci – praca zajmuje mi trochę czasu (czasami sporo), mam różne inne ciekawe zajęcia no i nie chcę czuć więcej ciśnienia, że coś muszę i coś wypada zrobić (a w takie coś wielokrotnie wpadałam). Chciałabym żeby ten blog sprawiał mi przyjemność, a nie był ciężarem.
Mam nadzieję, że mimo to zostaniecie tutaj ze mną i znajdziecie coś ciekawego dla siebie – nie tylko lakiery :)
To do poczytania! o/