Z kosmetykami Green Pharmacy to mam tak, że niby są fajne, niby lepsze niż wiele innych ale zawsze coś mi w nich nie pasuje (mam też wrażenie, że to jedna z tych marek które są modne na blogach a niekoniecznie jakieś wybitne). Mam żel do mycia twarzy, miałam olejek do kąpieli i pomimo przyjemnego działania, ładnych zapachów i niskiej ceny miały małe minusy. Niestety na tyle irytujące, że nie kupiłam ponownie tych kosmetyków (żeby być szczerą, żel nadal używam ale sporadycznie i jakoś zmęczyć nie mogę). W przypadku wymienionych produktów minus był jeden – lekko wysuszały/ściągały skórę. Czuć było taką chemię w nich, nie miałam wielkiego poczucia mycia się kosmetykiem ziołowym/naturalnym (zresztą składy zaprzeczają ich naturalności). Ale że nie były w ogólnym rozrachunku złe, to stwierdziłam że wypróbuję sobie ich szampon. Ponieważ mam włosy mocno przetłuszczające się, wybrałam szampon dedykowany tego typu włosom z nagietkiem lekarskim.
Skład i info producenta (możecie sobie zdjęcie powiększyć). Standardowe obietnice, czytam to tylko jak leżę w wannie ;). Opakowanie standardowe, estetyczne i wygodne. Brązowa butelka ma dodać efekt naturalności, prawie jak w aptece ;)
Szampon ma bardzo przyjemny zapach (aczkolwiek mało nagietkowy dla mnie). Ma dość wodnista konsystencję, ale jest wydajny i ładnie się pieni. Nie zawiera SLS, SLES, parabenów i barwników. Cenowo jest bardzo korzystny, kosztuje kilka złotych w Rossmanie.
Więc co z nim właściwie nie tak? Po pierwsze – nie myje włosów <padum tss>. Po dwukrotnym umyciu włosów, są nadal niedomyte. O losie, przecież to jest coś strasznego. To ile razy ja mam je myć, 3? A może 5? Dla mnie jest to absolutnie dyskwalifikujące.
Po drugie – włosy są po nim tłuste (albo przynajmniej mocno nieświeże) już po kilku godzinach, mycie co drugi dzień nie wchodzi w grę. Włosy są oklapnięte u nasady, okropieństwo. Nawet szampony z grupy „wow wow będziesz mieć piękne włosy puszyste czyste wygładzone i lśniące i w ogóle wszystko #szampon #wszystko #reklama” nie powodują u mnie tak szybkiego przetłuszczania się włosów. Użycie po nim odżywki jest bezcelowe, bo będzie tylko gorzej. Dobry szampon lekko reguluje wydzielanie łoju na głowie, ten też to robi tylko w tę złą stronę ;)
Po trzecie – jednocześnie podsusza końce i plącze bardzo włosy. Przecierpiałabym to jakbym miała porządnie umyte włosy, ale nie mam.
Podsumowując – zdecydowanie nie pasuje mi ten szampon i ja go nie polecam. Do moich cienkich i przetłuszczających się włosów (jednocześnie mam ich bardzo dużo) się nie sprawdza i używanie go to męczarnia. Żałuję wydania nawet tych kilku złotych i wracam pokornie do Radicala.